Ina
-Więc, co teraz? - spytał Daniel.
Znalazłam go, prawda? To powinno być najważniejsze, a jednak... Gdy się
tak zastanawiałam, to nie byłam pewna, w którym momencie zawaliłyśmy sprawę. Może
wtedy, gdy zdecydowałyśmy się na samotną wyprawę? A może dużo, dużo wcześniej,
w chwili gdy się poznałyśmy?
Nie wolno mi tak myśleć! Takie myśli są złe! Zaburzają logikę, niweczą
chęci... A na to nie mogę sobie pozwolić.
Wstałam z podłogi i nakazałam Danielowi uczynić to samo. Przewiesiłam
przez ramię torbę, a później... później wykonałam lekki obrót dłonią. Ot, taki
nieznaczny ruch, który by można wziąć za przypadkowy. Ale ja wiedziałam swoje.
Byłam pewna, co się wtedy stanie i się nie pomyliłam.
W mojej dłoni zmaterializował się łuk. Nie byle jaki łuk. Był cały biały,
ale nie w sensie, że drewno było tak jasne, że można by je uznać za białe, lecz
po prostu biały. Bieluteńki jak śnieg, a cięciwa lśniła lekko błękitem.
Nie patrzyłam na Daniela, ale stawiałam na to, że był zaskoczony. Ja też
byłam. Wszak w mojej dłoni wcale nie miał się pojawić łuk. Miał się pojawić
sztylet, a nawet dwa. A jednak pojawił się łuk.
Naciągnęłam go, działając intuicyjnie i wycelowałam w ścianę. Ale wcale
nie w tą, gdzie były drzwi. Celowałam w ścianę obok, za którą prawdopodobnie
była cela Will. Puściłam cięciwę i obserwowałam.
Łuk wypuścił smugę, tego samego koloru, co cięciwa, która ze znaczną
prędkością pomknęła ku ścianie. Nim się spostrzegłam, ściana wybuchła, a w
powietrze wzbił się drobniutki pył. Narobiło to tyle huku, że za chwilę
prawdopodobnie pół zamku się tu zleci.
Za ścianą była lekko zdziwiona Will, której błyskawicznie przekazałam
łuk. Nie chciałam mieć więcej do czynienia z tym cholerstwem. Sobie
wyczarowałam dwa sztylety, a Danielowi miecz. Nie wiedziałam jeszcze, jakie te
przedmioty maja właściwości, ale zapowiada się na to, że wkrótce to
odkryjemy.
- Właśnie miałam po was iść - odparła, biorąc ode mnie broń. W jej głosie
była wesołość, jednak wydawała się ona jakaś sztuczna. Miała opuchnięte od
płaczu oczy, ale zdeterminowane spojrzenie. - Preferuję jednak szybko się stąd
zwijać.
Może to bez sensu, ale chyba przez te parę godzin wydoroślała. Wydawała
się wyższa, gdy stała prosto i pewnie, z uniesioną głową. Zacięty wyraz twarzy
sprawiał, że nie wyglądała na siedemnaście, a na trzydzieści lat. Zastanowiło
mnie, co się mogło wydarzyć, że tak się stało. Przecież była sama w celi, więc
nikt jej nic nie mógł wygarnąć. Co się w takim wypadku stało?
Stwierdziłam, że skoro jest w takim "dobrym" nastroju, to chyba
lepiej jej nie rozstrajać. Zerknęłam tylko na nią z ukosa, i już chciałam
wytłumaczyć, o co chodziło z "powrotem do początku", ale Daniel miał
trochę inne plany, bo spytał:
- Co się z tobą stało?
Will
Zamiast odpowiedzieć od razu chwilę się zastanowiłam. Zmierzyłam wzrokiem
dokładnie Inę, potem Daniela, a na końcu łuk, który podarowała mi siostra.
Potem zauważyłam jej sztylety. Czyli ona też domyśliła się, o co chodziło w
prośbie Perse'a.
Na samo wspomnienie imienia tego elfa łza zakręciła mi się w oku. Nie
będę jednak już ryczeć. Zamrugałam szybko i znów wysoko uniosłam głowę.
Stanęłam prosto, skrzyżowałam ręce na piersi, jak miałam w zwyczaju robić to
kiedyś, i uśmiechnęłam się do Daniela.
- Wróciłam do przeszłości, Złotko - powiedziałam w końcu, patrząc
bardziej na siostrę jak na mężczyznę.
Elf nie zdążył odpowiedzieć, gdyż z głębi korytarza można było usłyszeć
harmider. Jak na moje ucho, to przynajmniej pół straży biegło w tę stronę.
Musieliśmy działać szybko.
- Ja ich odciągnę, a wy pobiegniecie do... - tutaj się zacięłam. Zrobiłam
zamaszysty gest ręką i dokończyłam. - Gdziekolwiek. Tylko nie wpakujcie się w
kłopoty. Spotkamy się gdzieś poza zamkiem, zrozumiano? To się cieszę.
Nie czekałam na ich odpowiedź. Naciągnęłam łuk i zrobiłam jeszcze jedną
szparę, tym razem prowadzącą na korytarz lochów. Łuk naciągał się dobrze, i
tylko instynktownie naciągnęłam go, choć nie miałam strzały. Czyżby znowu
przeczucie? A może tym razem nie przeczucie, a Przeczucie...
Oczywiście nie obyło się bez potężnego huku. Zerknęłam tylko na
pierścień, przy którym jeden klejnot zaświecił się delikatnie, a ja zniknęłam.
Ciekawa byłam, czy mogę użyć dwóch zdolności na raz. Raz kozie śmierć.
Podniosłam się do góry i lewitując już nad podłogą zerknęłam na obrączkę.
Teraz jarzyły się dwa kamienie. Czyli można. Pofrunęłam zatem w stronę, z
której nadciągała straż.
Było ich trzydziestu, a biegnąc robili taki harmider, jakby było ich
przynajmniej trzystu. Żaden Złodziej nie mógł pozwolić sobie na aż taki hałas.
No tak, ale oni nie byli Złodziejami.
Naciągnęłam łuk. Błękitna strzała świeciła nieznacznie w ciemności, ale
byłam w górze. Gdyby nie to, na pewno bym się właśnie zdradziła. Puściłam ją, a
ona szybko poleciała w stronę grupy żandarmów, przebijając kilku z nich na
wylot i lądując na ziemi z głuchym trzaskiem. Postrzeleni ludzie padli bez
słowa, a reszta nie miała pojęcia co ze sobą zrobić. Byłam zadowolona z
efektów. Polubiłam ten biały łuk.
Straż padała jak muchy pod moim ostrzałem. Po zaledwie kilku chwilach
cały korytarz usłany był trupami. W powietrzu unosiła się woń spalenizny i
krwi.
- Słodko... - wyszeptałam i skrzywiłam się.
Wylądowałam za warstwą poległych i ruszyłam szybkim krokiem w stronę
końca korytarza. W ferworze walki udało mi się usłyszeć, że Ina i Daniel
wydostali się z celi i pobiegli w swoją stronę. Ja więc ruszyłam w przeciwną.
Znowu przeczucie...
Po drodze udało mi się natknąć na jeszcze kilku żandarmów, ale oni mnie
nie widzieli, więc bez problemu prześlizgnęłam się obok nich. Wszystko było
cacy, dopóki nie spadł mi pierścień, a ja nawet nie zauważyłam, kiedy to się
stało.
Znaczy... Zauważyłam. Ale jak rzuciło się na mnie trzech facetów,
odebrali broń i dali mi po pysku. Wtedy wiedziałam, że coś jest nie tak i
zaobserwowałam brak obrączki na palcu.
- Ekstra... - udało mi się tylko wyszeptać, zanim pozbawili mnie
przytomności.
Miałam jednak nadzieję, że z Iną i smokami wszystko w porządku.
Podoba mi się. Przeczytałam cały blog. Niestety nie podoba mi się szata graficzna. Jest za ciemna zresztą nie tylko u ciebie. Mam dużą wadę wzroku i nie powinnam przemęczać oczu niestety tu tak się dzieje :) Ale nie mam zastrzeżeń
OdpowiedzUsuńA tak do rozdziału:
Ładnie używasz metafor np. Wylądowałam na warstwach poległych
Mam nadzieję, że skomentujesz u mnie http://exclaimhere.blogspot.com/ Miło by mi było :)
Podoba mi się długo czekałam ale się opłaciło!
OdpowiedzUsuń