Will
Otarłam pot z czoła i tylko
uśmiechnęłam się do siostry.
Pierwszemu lepszemu martwemu
wydarłam kawałek koszuli i wytarłam nią mój skradziony miecz. Przy okazji
obtarłam też dłonie. W sali panował półmrok i straszny harmider. Dopiero teraz
cała starszyzna i wszystko inne zleciało się z powrotem i zaczęło wiwatować.
- Ja idę do pokoju, bo jak zostanę
tu dłużej to się zrzygam.
Każdy by tak powiedział, stojąc na
środku sali koronacyjnej pośród krwi, flaków i innych wnętrzności nieznanych
nam wrogów.
Wolnym, spokojnym i opanowanym
krokiem, niby nigdy nic, wyszłam z sali i udałam się do mojej komnaty. Tam
zamknęłam za sobą drzwi i weszłam do pomieszczenia, w którym mogłam się
wykąpać. Przeczucie pokierowało mną, jak się tego używa, i po kilku minutach
byłam wykąpana pierwszy raz od dawna. Założyłam ubranie podobne, jakie miałam
wcześniej na sobie, tylko czyste i świeże.
Ktoś zapukał do drzwi. Odeszłam od
okna, przy którym wcześniej stałam i poszłam otworzyć drzwi pewna, że puka Ina.
Jednak był to nikt inny jak Damian.
- Will, słyszałaś?
- Tsa... Zależy co?
- No... Ina znalazła swoją
zdolność...
- Wiesz co, ja tam byłam cały czas
- odparłam, jakby uświadamiając mu coś, o czym powinien wiedzieć.
- Dobra... To ten... - zawahał się.
Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale nie umiał. - To ja już pójdę...
Drzwi były zamknięte. Damian się
nie ruszył. Zbliżyłam moją twarz do jego i... Tak, dobrze się domyślacie.
Pocałowaliśmy się. To był krótki i pamiętliwy pocałunek. Damian odskoczył jak
poparzony i spojrzał na mnie zdziwiony. Sama miałam ochotę zrobić to samo.
Zamiast tego wpatrywałam się w niego niczym ciele na malowane wrota i marzyłam
o tym, żeby zniknąć. Co mi się chyba udało...
- Następna... Tobie też zachciało
się odkrywania zdolności? - wołał w powietrze, ale chyba do mnie.
Nie wiedziałam, co się stało.
Jednak przeczucie kazało mi spojrzeć na pierścień. Jeden z czterech zielonych,
małych kamieni (swoją drogą, skąd ich się tam aż tyle wzięło?) świecił się
lekkim, zielonym światłem.
- Co jest do cholery... -
wyszeptałam i ściągnęłam pierścień z palca.
W tym momencie chyba się pojawiłam,
bo Damian aż podskoczył ze strachu. Kiedy znów założyłam mały pierścień dalej
byłam widzialna.
- Co to jest, do cholery? -
powiedziałam, chyba trochę za głośno.
- Will, co się stało? - zapytał
Damian.
- Nie wiem, cholera ciemna, nie
wiem!
Damian chwilę potem wyszedł z mojej
komnaty i zostawił mnie samą. Podeszłam do okna i wyszłam na balkon. Tam
spotkałam Mitsu.
- Wiesz, kto to był? - zapytałam
smoka obracając pierścień w palcach.
- Kobieta. Wredna kobieta - odparła
tylko.
- To wiem... A wiesz, co to? -
pokazałam jej część biżuterii, którą dostałam od Perse'go.
- Pierścionek. Całkiem ładny. A co?
- No bo wiesz... Przed chwilą
stałam się niewidzialna, i wydaje mi się, że to przez niego.
- Możliwe. Dostałaś go od Perse'go,
a ten elf był dziwny... Pokaż go Inie.
- No co jeszcze?
- Hm... Kawałek dobrej baraniny -
wyszczerzyła się Mitsu.
Machnęłam ręką i wyszłam z komnaty.
Tam wpadłam na Inę. Z roztargnienia pierścień wypadł mi z ręki. Szybko go
podniosłam i skierowałam w stronę siostry.
- Ty się na tym znasz. Czy to jest
magiczne? - zapytałam i podałam jej pierścień.
Ina
Po tej całej akcji, która zakłóciła
ceremonię, musiałam najpierw wmówić wszystkim, że nic mi nie jest, a później,
że muszę zmyć z siebie krew. Jakby oni tego nie wiedzieli! Przecież to była
bitwa a nie zabawa. Gdyby też brali w niej udział wiedzieliby, o co mi chodzi.
A tak a propos to po bitwie nigdzie nie widziałam Daniela. Ciekawe gdzie go
wcięło...
Szłam tak zamyślona, że wpadłam na
Will. Ta coś upuściła i podniosła, a po chwili podała mi i kazała powiedzieć
czy to jest magiczne. Co ja jestem? Wykrywacz magii, czy coś?
- Dobra, pokarz to - powiedziałam,
po czym wzięłam jakiś dziwny pierścień do ręki.
Przez chwilę mu się przyglądałam,
udając, że zawzięcie się zastanawiam. Ale tak na prawdę wiedziałam, że jest magiczny,
od kiedy wzięłam go do ręki.
- I ty się jeszcze pytasz... Co się
stało? - spytałam oddając go siostrze.
- Tsa... To długa historia... -
odparła i szybko założyła pierścień na palec.
- Hmm... A mogłabyś mi go dać na
jakiś czas? Mogłabym go zbadać z pomocą Daniela... Właśnie widziałaś gdzieś
Daniela? Wcięło mi go od czasu ceremonii.
- Nie widziałam go od... Mojej
ucieczki... Trzymaj, tylko nie zniszcz. Jest dla mnie cenny - rzuciła tylko i
podała mi z powrotem obrączkę. Potem odbiegła w nieokreślone miejsce.
- Dziwna jesteś - wyszeptałam
jeszcze w stronę siostry i wzruszyłam ramionami zanim weszłam do pokoju.
Pierwsze, co zrobiłam to zdjęłam
przesiąkniętą krwią suknię i poprosiłam Ariadnę, żeby postarała się ją uprać i
zacerować te kilka minimalnych rozdarć. Potem wzięłam szybką kąpiel, ubrałam
się w wygodną suknię i ruszyłam do biblioteki.
***
Wśród starych ksiąg wyszukiwałam te
magiczne i znosiłam je do jednego miejsca, by później wertować kartka po kartce
w poszukiwaniu czegoś na temat pierścienia. Jasne, w książkach było pełno o
różnych pierścieniach, ale nigdzie nie było o TYM pierścieniu. Nic dziwnego, w
końcu dał go Will Perse, a on nie był - jakby to powiedzieć? - całkiem
normalny.
Gdy skończyły mi się książki, w
których miałam nadzieję znaleźć coś o magicznej biżuterii, zaczęłam
przeszukiwać te z zaklęciami badającymi właściwości przedmiotów. W końcu po
wielu nieudanych próbach (na szczęście nic nie eksplodowało) trafiłam na
zaklęcie, które zadziałało właściwie.
Levine mis decum
Menistis falecites
Mor mora e morito
Cilumo raryt weist
Tuż po wypowiedzeniu tych słów w
moim umyśle pojawiły się odpowiednie... obrazy? Nie wiem jak to nazwać, to było
coś pośredniego między obrazami a odczuciami, które dawało się rozpoznać od
razu, i które wyraźnie mówiły, co dzięki pierścieniowi można robić. Były to
rzeczy nie byle jakie. Można było stać się na jakiś czas niewidzialnym, czytać
w myślach osób znajdujących się w zasięgu wzroku, wzbijać się w powietrze nie
dosiadając smoka i... Widywać się ze zmarłymi?!
Gdy tylko to sobie uświadomiłam,
poderwałam się zostawiając książki porozrzucane. Chciałam jak najszybciej
porozmawiać o tym z Will, wszak pierścień dawał teraz całkiem nowe możliwości!
Popędziłam w kierunku jej pokoju, gorączkowo myśląc jak ona na to zareaguje.
Will
Po spotkaniu z Iną wybiegłam przed
zamek. Szukałam Damiana. Nie znalazłam go jednak przez dłuższy czas, więc
wróciłam do komnaty. Zanim jednak udało mi się do niej wejść wpadła na mnie
Ina. Podała mi moją obrączkę i uśmiechnęła się do mnie. To mogło znaczyć tylko
jedno.
- I co to cudo potrafi? - zapytałam,
zakładając pierścionek na palec.
- Hm... Dość sporo... - odparła
tajemniczo.
- Przejdź do rzeczy. Nie lubię, gdy
ktoś owija niepotrzebnie w bawełnę.
- Wiem - dziewczyna uśmiechnęła się
wrednie.
- Ina!
- No dobra, słuchaj. Z tych
najmniej ciekawych, to możesz czytać myśli osób znajdujących się w zasięgu
wzroku i możesz być przez chwilę niewidzialna.
- No ładnie... - skomentowałam. -
To już się boje, co to są te ciekawe.
- Spokojnie. Z tych pośrednich to
możesz wznosić się w powietrze bez niczyjej pomocy. A teraz najlepsze...
Przerwała. Ale oczywiście zamiast
skończyć wkroczył Damian blady jak ściana. Był przerażony i nie wiedział, co ma
ze sobą zrobić. Kazałam mu usiąść i się uspokoić.
- Już? Wszystko dobrze? - zapytałam
dla pewności.
- Tak... Tak... - wydyszał. -
Mitsuko...
- Co z nią? - przerwałam mu nagle.
Bardzo się zmartwiłam.
- Mitsuko przed chwilą wróciła.
Była... Ranna...
- CO?! - krzyknęłam na cały głos.
- Will, uspokój się - powiedziała
spokojnie Ina.
- Przyniosła coś - dodał Damian.
Ja dyszałam ciężko, zupełnie jak po
długim biegu. Nie mogłam znieść myśli, że Mitsu coś się stało. Damian podał coś
Inie. To była kartka. Jakiś list.
-Ina, zostałem porwany -
zaczeła czytać, blednąc jednocześnie. - Nie mogłem uciec, jednocześnie nie
narażając twojej osoby. Nie szukajcie mnie. Poradzę sobie sam. Daniel -
zakończyła i upuściła kartkę, która łagodnie spłynęła na ziemię.
Nie widziałam już nic więcej
wyskoczyłam przez okno, żeby od razu znaleźć się przy Mitsu. To, co sobie
wyobrażałam, wyglądało gorzej. Na szczęście. Mitsu była tylko delikatnie ranna.
- Wszystko w porządku? - zapytałam
nadal zmartwiona.
- Will, uspokój się. Nic mi nie
jest. Umiem o siebie zadbać.
- Ale...
- Ty się lepiej martw o siebie. W
życiu nikim się tak nie przejmowałaś!
- Odezwała się, ta, co mało z
żałoby nie pękła jak mnie nie było - uśmiechnęłam się.
I ten uśmiech rozładował całą
napiętą atmosferę. Ale niestety nic nie wskazywało na to, że cokolwiek zakończy
się dobrze.
KONIEC KSIĘGI DRUGIEJ
Post poprawiony 16 III 2013
Jejku...nie wierzę w to co się tutaj dzieje:) Naprawdę dobrze piszesz:)
OdpowiedzUsuńMogę wiedziec co będzie dalej?
Buziaki:)
Kurde, ludzie! Nas jest dwie!!!
UsuńDziękuję za pochwałę, Iza pewnie również. A jak chcesz wiedzieć, co dalej, to dodaj nas do listy czytelniczej :P
Pozdrawiam
Historia jest bardzo ciekawa i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńNie wiem co jeszcze napisać. Bardzo lubię gdy postacie w opowiadaniach walczą i udają się w jakąś podróż. Tak więc skrycie liczę, że za niedługo coś takiego się pojawi. Jeśli nie to coś czuje, że i tak się zbytnio nie zawiodę.
Wasze opowiadanie jest na prawdę niesamowite.
Pozdrawiam i życzę Wam dużo weny.;)
P/E
Omg .. ; ) Naprawdę świetnie piszecie OBIE ; ))
OdpowiedzUsuń