wtorek, 16 października 2012

Przepowiednia (Ina)

To, co Perse powiedział o mnie i Will całkowicie mnie zatkało. Bo niby coś tam się domyślałyśmy, ale nigdy nie przyjęłyśmy tego do myśli. Teraz będzie mnie dręczyć, dlaczego żyłyśmy oddzielnie (i inne szczegóły naszej historii...). Na szczęście przeszedł mi ten dziwny stan i znowu jestem wredną i śmieszkowatą sobą. Ale jaki on był przystojny.... Ahhh... Coś pięknego! I do tego elf.
Nie! Obiecałam sobie, że nigdy więcej się nie zakocham tylko z powodu wyglądu. Raz mi wystarczy aż nadto.
Udałam się wraz z słodką Imbolc za Will. Ona weszła do jednego pokoju, ja wybrałam ten na przeciw. Postawiłam jedną stopę i mnie cofnęło. Nigdy nie widziałam takiego różu! Jednak coś mnie przyciągało do tego pokoju i postanowiłam przetrwać, najwyżej jak najszybciej go przemaluję. Gdy już weszłam głębiej do pokoju okazało się, że tylko pościel na łóżku ma taki wściekle różowy kolor, ściany i inne przedmioty były utrzymane w kolorze morskiego błękitu z domieszką ciemnobrązowych, drewnianych elementów. Odetchnęłam z ulgą. Jedną noc przeżyję, później znajdę jakąś lepszą pościel. Położyłam się na łóżku i zwinęłam się w kłębek. Imbolc wtuliła się w mój brzuch i tak przespałyśmy całą noc.

***
Rano obudziłam się wyspana jak nigdy. Wstałam z łóżka, rozciągnęłam się trochę i odwróciłam się do Imbolc. Siedziała na łóżku patrząc na mnie swoimi wielkimi oczami. 
-Czy mi się wydawało czy wczoraj byłaś mniejsza? - spytałam.
-Nie wydaje ci się.
Otworzyłam szerzej oczy.
-I szybko nauczyłaś się mówić.
Mała uśmiechnęła się w odpowiedzi  - jeśli wyszczerzenie wszystkich zębów można nazwać uśmiechem. Odpowiedziałam tum samym i w świetnych humorach poszłyśmy  zobaczyć czy nie ma na dole jakiejś jadalni.
- Nareszcie zeszliście - zawołał Perse  z dołu w progu jakiejś komnaty. - Will i Mitsuko już dawno tu są. Czekamy.
Ruszyłam jego śladem do wielkiej jadalni. Stał tam olbrzymi stół z całą masą pięknie ozdobionych krzeseł. Przy jednym z nich siedziała naburmuszona Will razem z tym jej smokiem na kolanach. Nie odezwała się nawet, kiedy obok niej przeszłam. Tylko Mitsuko popatrzyła się ciekawym wzrokiem spod zmrużonych powiek.
Na stole leżało prawdziwe jedzenie. Nie suszona wołowina i podpłomyki, a upieczone mięso i chleb. Perse zaczął pałaszować uśmiechając się do nas od czasu do czasu. Will nie ruszyła się nawet, a ja i Imbolc wtórowałyśmy Perse'mu. Po skończonym posiłku wyszliśmy wszyscy do ogrodu. Co prawda był zapuszczony, ale w jaki sposób! Zamiast chaszczy okropnych pokrzyw i tym podobnych były zdziczałe drzewa, kwiaty... Żyć nie umierać! Inaczej mówiąc było tam pięknie.
-Miałeś nam coś wyjaśnić - przypomniałam.
-Możliwe - wyszczerzył się w odpowiedzi elf.
-To zaczniesz, czy ci mam pomóc? - wtrąciła zdenerwowanym głosem Will.
-Spokojnie panienko, tylko spoko...
-Jeszcze raz nazwiesz mnie per "panienko" to dostaniesz w ryj! - przerwała mu Złodziejka.
-Weź się uspokój Will, a ty się z nami nie drocz tylko gadaj - może i był słodki, ale jak coś jest za słodkie to się robi mdłe.
-Spokojnie. Już mówię... - Usiadł na najbliższej ławce i zaczął opowieść. - Nie jest nas wielu. Oprócz nas trzech, jeszcze dwóch. Z czego jeden nie do końca. Nauka trwa długo, i nie jest łatwa. Ale wy, jako siostry z przepowiedni, na pewno poradzicie sobie.
-Zraz, moment, stop! - przerwała znowu Will. - Jakie "siostry z przepowiedni"?
-To później - rzucił szybko Perse i kontynuował. - W dodatku dwa smoki z jednego jaja. Tego nie było jeszcze nigdy! - Will ewidentnie chciała coś wtrącić, ale tym razem elf nie pozwolił na to. - Jest to zupełnie inny rodzaj magii, jak ta w Gildii. Wyższa magia to przy tym machnięcie ręką. Najtrudniejsze spotyka was na samym początku. Mianowicie oswojenie ze smokiem. Jak widzę, Ina nie miała z tym problemu.
-Twierdzisz, że ja miałam? - wtrąciła Will czerwona ze złości.
-Nie. Ja wcale czegoś takiego nie powiedziałem. Ale rzucanie w Mitsuko, czym popadnie nie było dobrym początkiem - rzucił elf nie dając się zbić z tropu.
Spojrzałam na Will domagając się wyjaśnień. Ona to zauważyła i załamała ręce. Wiedziała już, że ja i tak się tego dowiem.
-Nie spałam prawie całą noc, a gdy tylko udało mi się zmrużyć oko to ta mała franca zaczęła coś nawijać o tym, jakie ja to mam straszne blizny, i jak dziewczyna może być taka niedobra. I wcale nie rzucałam w nią czym popadnie. Bardzo dobrze wybrałam obiekt do rzutu. But był bardzo skuteczny!
Perse spojrzał na Will z wyrzutem. Wskazał dłonią na małą Mitsuko, która siedziała ze smutną miną obok nóg Złodziejki. Nie możliwe było to, co się potem stało.
Z dziewczyny odeszła cała złość. Była wręcz blada. Zabrała smoka na ręce i siadając obok elfa zaczęła ją cicho przepraszać i gładzić po głowie.
Wtedy pomyślałam sobie, jakie to dziwne. Will, zazwyczaj opanowana teraz znalazła się w nieznanej sobie sytuacji i traci nerwy. Tak jak by nie potrafiła się przystosować.
W tym czasie Imbolc zdążyła się wdrapać na moje ramie i zaczęła robić za coś w rodzaju szalika.
-Biedna Mit - szepnęła mi do ucha. - Będzie musiała nauczyć swoją towarzyszkę przystosowywania się do zmian.
-Też tak sądzisz? - odparłam równie cicho. - Moim zdanie obie nauczą się czegoś od siebie. Mitsuke będzie musiała się nauczyć odwagi, jeśli będzie chciała przetrwać z Will. A my, czego się od siebie nauczymy?
-Nie wiem, tego się jeszcze dowiemy...
-Dobrze, najwyższy czas żebyście wysłuchały całej historii bez zbędnych przerw - przerwał nam Perse.
I wtedy się zaczęło.
-Jakieś trzy tysiące lat temu na Ziemi urodził się chłopiec. Był obdarzony niezwykłym talentem, dlatego wysłali go na naukę do maga mieszkającego w wiosce. Jednak po tygodniu młody, bo tylko piętnastoletni Horace został wyrzucony z wioski. Mag nie mógł sobie z nim poradzić. Wiedział, że chłopak jest magiczny, ale to nie była magia znana ludziom. Dalej to nie jest znana magia... Horace został sam. Uciekł na drugi koniec kraju i zamieszkał w górach. Tam znalazł jajo. Z owego jaja po paru godzinach wykluł się smok. Chłopak nie wiedział, co to jest, ale szybko się zaprzyjaźnili i stworzyli nierozerwalną więź. Smok uczył Horace'ego. Po paru miesiącach smok urósł do rozmiarów największego konia. A chłopak... zmienił się. I to bardzo. Twarz stała mu się dłuższa i ładniejsza. Wydłużyły mu się też uszy. Krasnoludy myliły go z elfami, u których zamieszkał i uczył się. Elfy nazwały go "draco-susurro", czyli "zaklinacz smoków". Od tamtej pory jest, bądź było, nas tylko czternastu. I tylko jeden z nas zamienił się w smoka. Ale był to nowicjusz, a wykończyło go to tak bardzo, że umarł jako smok. Ale czegoś takiego, jak bliźniaczki draco-susurro i dwa smoki z jednego jaja jeszcze nie było. Horace niedawno miał wizję, i mówił tak:


Gdy smoki prawie znikną
gdy świat się prawie rozsypie
pojawią się One...

Złodziejka i złodziejka
dosiądą bliźniaczych smoków zielonych
tak jak One...

Przeznaczenie im będzie sprzyjać
wspólnie dokonają niemożliwego
tylko One...

Teraz wiem, że to było o was. I że to dlatego Horace przekazał mi to osobiście. Przygotujcie się więc na zmiany, które będą nieuniknione, i na to, kim się staniecie.
-Ło boże! I co my niby mamy zrobić?
-Co? - zapytała zdezorientowana Will jakby budząc się z transu.
-No weź nie mów, że nie słuchałaś! To byłby już szczyt wszystkiego, i tak nie zachowujesz się ostatnio normalnie.
-Ja... ja słuchałam... - miała dziwny, poważnie-dorosły głos. - Ale jakoś to do mnie nie dociera...
-To niech dotrze, bo jak nie to ci to wbije najbliższą twardą rzeczą do głowy - powiedziałam skonsternowana.
-Dziewczyny, dziewczyny uspokójcie się. Przecież nic się nie dzieje - wtrącił Perse nie tracąc swojego, cholernie denerwującego, dobrego humoru.
-Przepraszam... - wtrąciła Złodziejka. - Ja... może pójdę do pokoju... i postaram się to jakoś przetrawić...
Dobrze, że siedziała, bo jakby stała to na pewno by się przewróciła. Była cholernie blada...
-Czekaj! To może cię odprowadzę? Nie chcę żebyś gdzieś po drodze się zabiła czy coś.... - przemówiła prze zemnie siostrzana troska.
-Bardzo śmieszne... - fuknęła na mnie. Ona to chyba wzięła za sarkazm...
-A idź w pierony - mruknęłam pod nosem.
Faktycznie wstała i ruszyła chwiejnym krokiem w stronę zamku. Perse rzucił mi dziwne spojrzenie i sam pobiegł ją ratować. Odpychała go od siebie, ale gdy potknęłaby się o własnego buta pozwoliła już się prowadzić.
-Cholerne ludziska.
-Nie przeklinaj tyle - zbeształa mnie Imbolc.
-Bo?
-Bo się przestanę do ciebie odzywać.
Zastanowiłam się przez chwilę.
-Dobra, to było tak jednorazowo. Zazwyczaj tyle nie przeklinam.
Wtedy spojrzałam na smoczycę i uświadomiłam sobie, że w ciągu opowieści Perse'go ona znowu urosła.
-Jak szybko ty rośniesz?
-Bardzo szybko.
-Aha... Chodźmy może pozwiedzać zamek, co? - zaproponowałam z braku innego pomysłu.
-Dobry pomysł.
Zamek zwiedzałyśmy do późna, znalazłyśmy mnóstwo tajnych przejść i ukrytych komnat.
-Szkoda, że nie ma z nami Mit i Will - westchnęłam w pewnym momencie.
-Myślałam, że za nią nie przepadasz.
-No niby nie, ale to moja siostra...
Po tej krótkiej wymianie zdań wróciłam do pokoju i przypomniałam sobie, że miała poszukać jakiejś ładniejszej pościeli. Przewróciłam, więc sąsiednie pokoje do góry nogami i znalazłam odpowiednią. Była wprost idealna. Piękny niebieski odcień, haftowana w ciemnobrązowe smoki.
W takiej pościeli będzie się spało idealnie!- pomyślałam. I faktycznie, całą noc przespałyśmy spokojnie, bez koszmarów czy innych takich.

Post poprawiony 16 III 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz