środa, 24 października 2012

Nowe (Will)


Nie wiem... po prostu nie wiem co mnie opętało. Ta opowieść... I... I Mitsuko. Ona... Jakby przekazywała mi obrazy tego wszystkiego. Horace'ego, elfów, smoków, krasnoludów... Wszystkiego.
Musiałam to przetrawić na spokojnie. W dodatku strasznie osłabłam, nie wiem dlaczego... Musiałam się położyć...
W łóżku zerknęłam na Mitsuko. Była... duża... Wzrostem przypominała małego psa. Rosła piekielnie szybko.
-Jak to zrobiłaś? - zapytałam słabym głosem.
-Nie wiem... tak jakoś... I... przepraszam... - wymamrotał smok.
-Za co?
-Za to, że cię tak osłabiłam. Musiałam wykorzystać twoją energię zamiast mojej przez przypadek...
-To ja cię powinna przeprosić za to w nocy.
-Oj tam, oj tam... Na szczęście miałaś miękką podeszwę - uśmiechnęła się szeroko. - Mam jedno pytanie!
-Słucham...
-Czemu nie jesteś teraz z Damianem. Przecież się kochacie. A on nawet nie zna twojego imienia... Myślałam, że ludzie inaczej ukazują uczucia. A tamten pocałunek...
-Mitsuko! - powiedziałam ostrzegawczo.
-No, a jest inaczej! Wyczułam to w twoim sercu. Ja właściwie wiem o tobie już wszystko!
-Will? Wszystko w porządku? - wtrącił Perse odchylając drzwi.
-Właściwie... to mam pytanie - powiedziałam nie swoim głosem.
-Słucham...
-Czy... jeśli gadam z końmi to dobrze? - Gadałam zupełnie tak, jakby ktoś mną sterował...
-Z końmi? Nie wiem... - zdziwił się Perse.
Elf wyszedł, a Mitsu uśmiechnięta wskoczyła mi na kolana. Zerknęłam na nią nieobecnym wzrokiem. Potem znów opadłam na miękką pościel. I dopiero teraz uświadomiłam sobie, co właściwie zaszło. Mitsu zapytała za moim pośrednictwem (czytaj: wlazła mi do głowy i zapytała mną) Perse'a o moje dziwactwo. Czyli... ona wiedziała o mnie wszystko!
-No wczas! I przestań myśleć na głos... - odparł smok.
-Ale ja... Zaraz! Ty słyszysz moje myśli?!
-Nie... to ty gadasz to co ci po głowie lata...
Czy aby na pewno? - pomyślałam.
-A masz, co do tego jakieś wątpliwości?! Tylko zastanawia mnie, czemu nie ruszasz ustami...
-Mitsu... spróbuj sobie coś teraz pomyśleć...
Jesteś walnięta... - usłyszałam w głowie głos młodego smoka.
Dziękuję bardzo... - odgryzłam się.
Choć było bardzo wcześnie to położyłam się i zasnęłam. Poczułam jeszcze, jak Mitsu układa się obok mnie i cichutko pochrapuje.

* * *

Gdy się obudziłam coś przygniatało mi nogę. Podniosłam się jednym szybkim ruchem i mało brakowało, a krzyknęłabym na całe gardło. Na moich nogach spała niby ta sama Mitsuko, ale jakieś trzy razy większa. Zrzuciłam ją z siebie i podeszłam do okna. Było wcześnie. Zapewne wszyscy jeszcze spali.
-Mitsu! Rusz tyłek. Idziemy na śniadanie! - zawołałam do smoka nie odchodząc od okna.
Po prawie godzinie słuchania, że ona by jeszcze pospała, udało nam się wyjść z pokoju i zjeść jakieś śniadanie w kuchni. Potem wyszłyśmy na zewnątrz i usiadłyśmy na tej samej ławce, co wczoraj. Odgarnęłam włosy z twarzy i uśmiechnęłam się do słońca.
-Zmieniłaś się... - wyszeptała Mitsu.
-Nie znałaś mnie, więc nie możesz tak sądzić - odparłam z przymkniętymi oczami.
-Wcześniej byłaś inna. Ja wiem o tobie wszystko. To przez Inę?
-O wilku mowa... - Kątem oka zobaczyłam, że Ina idzie w naszą stronę, razem z tym swoim smokiem. Jak jej było... Imkloc?
-Cześć! - krzyknęłam. - Wybacz za wczoraj...
Za co ty ją przepraszasz? - odezwała się Mitsu.
Za wczoraj, nie słyszałaś?
-Nie ma, za co, ja właściwie też bym chciała przeprosić... - powiedziała, po czym spłonęła rumieńcem.
Nie bardzo wiedziałam, za co ona mnie przeprasza. Wczoraj ewidentnie nie byłam sobą. Ale wspomnienia napłynęły jedną falą, gdy tylko Mitsuko mnie dotknęła. Już wiedziałam, o co chodziło. Ja... ja byłam wtedy... wściekła. Jeszcze nic nie wyprowadziło mnie z równowagi aż tak bardzo, jak wczoraj.
-Spoko... - wymamrotałam.
-Mam nadzieję, że się nie gniewasz, źle się czuję, gdy nie mogę z tobą porozmawiać...Po wkurzać cię - poprawiła się.
-Ha, ha, ha.... - zaśmiałam się ironicznie. - A tak szczerze: znasz swoją rodzinę?
-Mówiłam: znam tylko tą kobietę, co mnie trochę odchowała. To była moja jedyna rodzina.
-Spokojnie. Tak tylko pytam...
Posmutniałam. W sumie nie wiem czemu. Ja nigdy nie zadawałabym takich pytań. Nie posmutniałabym. Ja faktycznie się zmieniłam...
-Nic się nie dzieje... A tak się zastanawiam; skoro jesteśmy siostrami, bliźniaczkami, to ciekawe, kim była nasza matka i dlaczego nas nie wychowywała. Myślisz, że to z powodu biedy?
-Wątpię - westchnęłam.
Złodzieje nie przyjęliby mnie, gdybym była biednym bachorem - pomyślałam. Ale nie powiedziałam tego na głos.
-Może chodziło, o co innego.... - dodałam.
-Aha... A co o tym ty myślisz? Kim jesteśmy?
-Zaklinaczami smoków, z tego, co mówił Perse.
No właśnie... ale to mówił Perse... Ale co ja o tym myślałam? Nie wiem...
-Tym jesteśmy, ale jako kto się urodziłyśmy? Bo przecież nasi rodzice musieli mieć jakiś status społeczny, jakieś rodziny. Ty a może my pochodzimy z zagranicy?
Z zagranicy?! To nie przyszło mi do głowy. Ale... w takim razie... Skąd? Zadałam to pytanie Inie.
-A bo ja wiem? To tylko taka myśl... Do jakiej ludności jesteśmy podobne? Na pewno spotkałaś jakichś innokrajowców.
Czy spotkałam?! Oczywiście, że spotkałam. Każdych! Wszystkie rasy, jakie tylko chodzą po świecie są mi znane.
-Znam wielu ludzi. Ale, do kogo jesteśmy podobne...
Musiałam się chwilę zastanowić. Kilka raz od razu odpadło. Skóra nie była ewidentnie mulata, to było coś jaśniejszego... W dodatku rysy twarzy... Na myśl przychodził mi tylko jeden kraj. I właśnie ten kraj chciałam odrzucić. Mianowicie - Imonustryt.
-Imonustryt - powiedziałam. Ale Ina nie bardzo wiedziała, o czym mówię. - Kraj pełny dziwnych ludzi. Nikt się tam nie zbliża...
-Mi pasuje - powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha.
-Nie byłabym tego taka pewna... - skomentowałam. - Byłam tam raz w życiu, i już się nie wybieram....
-Nie przesadzaj...A co się stało?
-Hm... Banda krasnali dobierała się do elfki. Anioły tłukły się z wampirami. A ja, jako jedyny normalny człowiek zostałam zaciągnięta do więzienia, potem uciekłam. Schronienie dały mi elfy. Były... Cholera... Były podobne do nas.... - wyżaliłam się.
Inę chyba zatkało.
-Podobne do nas... Wiesz idę to przemyśleć - powiedziała, po czym razem ze swoim smokiem gdzieś poszła.
Teraz też to do mnie dotarło. My naprawdę mogłyśmy pochodzić z Imonustrytu. I mogłyśmy być... elfami?!
-Wyglądałybyście troszkę inaczej... ale tyle czasu tutaj...- wtrąciła Mitsu - Mogę się założyć, że jeszcze wam urosną długie uszy - wyszczerzyła się.
-Myślisz, że będzie mi w nich ładnie? - zapytałam z uśmiechem.
-No, dużo brzydsza nie będziesz...
-Wredny gad! - krzyknęłam.
-Jąkała! - odpaliła.
Wkurzyłam się. Chyba nawet bardziej jak wczoraj. Mitsu poruszyła najwrażliwszą strunę w moim ciele. O co chodzi? Jak byłam mała to... strasznie się jąkałam... Ni cholery, nie mogłam nic powiedzieć. Teraz już przeszło, ale nie do końca. Czasami to wracało. Ale nie mogłam ustalić kiedy. Ostatnio taki atak miałam rok temu. A Mitsuko miałam ochotę zabić!
-Wypchaj się!
Nie miałam nic więcej do powiedzenia. Wstałam i wyszłam z ogrodu. Smoka chyba zacięło, bo nie wiedziała, co ma zrobić. Nie obchodziło mnie to. Byłam uczulona na to, jak ktoś mi wypominał jąkanie się. Nie prędko się do niej odezwę...
-Will! - wołał mnie Perse, gdy już weszłam do zamku.
-Co? - krzyknęłam niemile.
-Co się znowu stało? Mitsu siedzi w ogrodzie i nie wie co ma ze sobą zrobić... Znowu ją uderzyłaś butem?
-Nie, tym razem to ona... Pomyliła drogę... - burknęłam.
-Naprawdę? To tylko głupie przezwisko! Zachowujesz się jak dziecko!
-Na...na...na...napraw...wdę?
Cholera... A tak było dobrze - pomyślałam.
-Will? Naśmiewasz się ze mnie, prawda? - przeraził się elf.
-Ch...ch...chciała...chciałabym...
Teraz szczyt został osiągnięty. Minęłam Perse'a i zamknęłam się w pokoju. Dość długo leżałam na łóżku, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Co? - zapytałam. Tylko to mogłam teraz powiedzieć bez zająknięcia.
-Mogę wejść? - spytała zza drzwi Ina.
-Tak...
Ina wsunęła się do mojego pokoju i usiadła obok mnie na łóżku, po czym najdelikatniej jak umiała, powiedziała:
-Will... Musimy się udać do Imustrytu...
- Chy...chy...chy...chyba cię c...c...coś! - krzyknęłam. A przynajmniej się starałam.
-Uspokój się, to jąkanie ci przejdzie. A mi nic nie jest, miałam wizję. Musimy się tam udać, coś na nas tam czeka. Nie musimy się tam udawać od razu. Najpierw musimy się nauczyć latać na naszych smokach.... i dowiedzieć się co się stało ze smokiem Perse'go.
Starałam się uspokoić, naprawdę. Ale co z tego wyszło...
-Na... Smo...smo...smokach? Na tych kur...kur...kurdup...kurduplach?  S...s...smo...smok Per...Perse'go?!?! Imu..Imu..Imustryt?!?! O...o...odbiło ci?
Ina zesztywniała.
-Nie, nie odbiło mi. Za to ty się w końcu uspokój. Jak zauważyłaś, smoki szybko rosną i niedługo będą wielkości dużych koni, więc bez trudu nas uniosą. Po za tym, może nie zwróciłaś na to uwagi, ale Perse zawsze mówił "nas", gdy myślał o zaklinaczach smoków, ale jakoś nigdy nie widziałam jego smoka.
Faktycznie... - pomyślałam. - Szkoda, że nie mogę z nią gadać jak z Mitsu...
- Aha... - powiedziałam tylko.
Nienawidzę się jąkać. Chce się coś powiedzieć, ale nie można, i to jeszcze bardziej utrudnia sprawę...
Niechże ona się w końcu uspokoi - usłyszałam głos Iny...
Zatkało mnie... A jednak mogłam!
Ina? Słyszysz mnie? - zapytałam w myślach.
Nie, tylko nie to...
Co znowu? Przynajmniej się nie jąkam...!
Nic... Tylko mam dość głosów w głowie. Idę spać - powiedziała i ulotniła się z pokoju.
Nie no... Nie mogłam uwierzyć. To tego cholernego kraju?! Nigdy! Ale sprawa z Perse'm mnie zainteresowała...
Wieczorem do pokoju przywlekła się Mitsuko. Nie była uśmiechnięta, ale większa. Ina chyba miała rację. Nasze smoki już w przyszłym tygodniu mogą być większe od koni.
Smok nie odezwał się. Ja z resztą też, nie miałam jak. Ułożyłyśmy się na łóżku i zasnęłam prawie od razu. A co mi się śniło?
Imustryt. Imustryt i elfy.
Jedna elfka, która powiedziała mi to samo, co Inie...

Post poprawiony 16 III 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz