Ina
Po naszych wizjach już wiedziałyśmy,
co musimy zrobić, więc czas mijał szybko.
Następnego dnia zaczęłyśmy
szkolenie. Przede wszystkim chodziło o naukę współpracy. Perse wymyślał jakieś
sytuacje, a my miałyśmy - nie kłócąc się - sprostać im. Uczył nas też podstaw
magii, bo jak się okazało każdy Zaklinacz ma specyficzne umiejętności, które
musi wypracować sam.
Pod koniec tygodnia smoki były
wzrostu dużych koni, wtedy Perse nie wiadomo skąd, przyniósł dwa, idealnie
dopasowane siodła, i zaczęła się nauka latania. Szczerze? Na początku nam obu
szło marnie, ale to nie trwało dłużej niż dwa dni. A to wszystko dzięki
możliwości komunikacji myślami. Po upływie tygodnia wraz z Will robiłyśmy na
Imbolc i Mitsuke skomplikowane figury i każda wiedziała, co w danej sytuacji ma
zrobić.
Próbowałam też wyciągnąć z Perse
informację na temat jego smoka, ale to nic nie dawało. Za każdym razem, gdy
delikatnie kierowałam rozmowę na ten temat, on jakimś cudem potrafił ją
pokierować na jeszcze inny temat.
I do tego zmieniłam się, tak
zewnętrznie jak i wewnętrznie. Moje włosy straciły farbowany blond i na powrót
stały się czarne, choć czasem miałam wrażenie, że mają zielony połysk. Rysy
mojej twarzy stały się bardziej delikatne i eteryczne, nawet blizny zaczęły
znikać. Z kolei wewnętrzne zmiany to uspokojenie się i mniejsza kłótliwość.
Zaczęłam się też bardziej integrować z przyrodą, ale to nie znaczy, że gdzieś
siadałam i całymi dniami nic nie robiłam. Nie, ja chodziłam po drzewach,
uczyłam się naśladować ptactwo, łowiłam ryby...
Aż pewnego dnia, wraz z Will zadecydowałyśmy,
że pora rozpocząć wędrówkę do Imustrytu. Powiedziałyśmy o tym Perse'mu, który
wcale nie wydawał się zdziwiony. Po długich rozważaniach, doszliśmy do wniosku,
że smoczyce nie uniosą dwóch osób przez całą drogę, dlatego przez pół drogi
Perse będzie leciał ze mną, a drugie pół z Will. Spakowaliśmy potrzebne rzeczy
i nazajutrz ranem zaczęliśmy naszą podróż.
* *
*
-Jasna cholera! - usłyszałam za
sobą krzyk Will. Perse leciał teraz ze mną, i też spojrzał w tamtą stronę.
-Co się stało? - krzyknął.
-Mam uszy! - odkrzyknęła zakrywając
dłońmi boki głowy.
-Will, a oprócz tego wszystko gra?
- Perse chichotał cicho.
-Nie o to chodzi! Ja mam takie uszy
jak ty!
Podleciała bliżej i zademonstrowała
nam piękne uszka. Które faktycznie były długie i szpiczaste! Przestraszyłam się
i zaczęłam w pośpiechu macać swoje uszy.
-Szlag by to...! Ja też! -
odkrzyknęłam, po czym zaczęłam się śmiać.
-Co cię niby tak bawi? - syknęła
Will.
-Nie wiem, po prostu wiedziałam, że
tak się musi stać. Jakoś od zawsze to przeczuwałam.
Perse najwyraźniej nie wiedział, o
co nam chodzi. Ups... Zapomniałam, że nie powiedziałyśmy mu o naszych
wizjach.... Mówi się trudno.
-No więc chodzi o to - zwróciłam
się do Perse'go - że najprawdopodobniej jesteśmy pół-elfkami. A wyprawę do
Imustrytu zaryzykowałyśmy, bo obie miałyśmy wizję, pięknej elfki przekonującej,
że tam coś na nas czeka.
-Niemożliwe... niemożliwe... Tak
szybko?! - wydukał elf.
-O co ci chodzi? - zapytała dalej
zdenerwowana Will.
-O to, że to nie możliwe, żeby to
nadeszło tak szybko. Nie zaczęłyście nawet szkolenia!
-Możesz nam, do cholery, wyjaśnić,
o co chodzi? - wybuchła Złodziejka.
-O to, że nie jesteście gotowe!
I nic więcej nie udało nam się z
niego wyciągnąć...Franca jedna, o co mu chodzi? Przecież zaczęłyśmy szkolenie,
i to całkiem nieźle nam idzie... Szło.
* *
*
Nie mieliśmy zamiaru lecieć nocą,
więc wylądowaliśmy na jakiejś polanie. Rozpaliliśmy ognisko, zjedliśmy i ustaliliśmy,
kto pierwszy stanie na warcie. Wypadło na mnie. Gdy oni już posnęli, ja oparłam
się wygodnie o bok Imbolc i zaczęłam z nią rozmawiać.
Jak myślisz: kim my właściwie
jesteśmy? - spytałam.
Elfkami, których rodzice bali
się o nie, i dlatego postanowili je umieścić wśród ludzi i czarami do nich
upodobnić.
Naprawdę tak sądzisz?
Tak moja księżniczko, a teraz
się wycisz i mi powiedz, co słyszysz - powiedziała
zachęcając mnie do zabawy, dzięki której nie będę senna.
W ten sposób spędziłam całą swoją
wartę, nie zastanawiając się nad znaczeniem jej słów.
Will
Pierwszy raz od dawna się wyspałam.
Wstałam dużo przed czasem mojej warty, więc przeszłam się nad jezioro i
obejrzałam zmiany na twarzy.
Włosy mi urosły, więc wyciągnęłam
sztylet i je przycięłam na normalną długość, czyli trochę pod uszy. Wstążką
związałam je tak, że kilka kosmyków opadało mi na twarz zakrywając kawałek
tkaniny. Wyglądałam wtedy całkiem dobrze. A dawno się tak nie czesałam.
Skóra mi ściemniała, przez co moje
białe blizny były jeszcze bardziej widoczne. I te uszy... Identyczne jak uszy
Perse'a.
Właśnie. Perse... On jest ostatnio
jakiś dziwny. Zupełnie tak, jakby nie chciał tego wyjazdu. I jeszcze tak na
mnie patrzył...
Objęłam wartę. Mitsuko
"odleciała" po paru minutach i zaczęła gadać przez sen. Opowiadała
takie głupoty, że aż głowa boli. Że "księżniczki muszą wracać" i
"ktoś zginie...". Miałam ochotę ją strzelić przez łeb, żeby się
obudziła. Tylko, że ona jest podobnej natury do mnie i by mi oddała.
Udało mi się zapomnieć obudzić
Perse'a na jego wartę. Oczywiście nie obyło się bez kazania, którego potulnie
wysłuchałam. Ale elf zaliczył się do kolejnych osób, które mam zamiar
ukatrupić. Czemu?
-Tym razem polecicie trzymając się
łap smoka - zakomunikował. - Do Imustrytu zostały nam jeszcze ponad dwa dni
drogi, więc nie mamy zbyt dużo czasu na ćwiczenia.
-Chyba cię coś w nocy ugryzło! -
krzyknęłam.
-Gorzej niż ugryzło - dodała Ina.
-Nie pozwolę na to, żeby pierwsza
lepsza przeszkoda was pokonała - westchną.
Ostatecznie się zgodziłyśmy. Było
nawet zabawnie, kiedy dla zabawy puściłam Mitsuko. Mniej zabawnie, kiedy
zrobiłam to któryś raz i wylądowałam w zimnej wodzie, bo Mitsu znudziła się
zabawa. Dalej jechałam już na niej, i nie chciałam się zgodzić na takie
głupoty.
Wieczór nadszedł szybko i
niespodziewanie. Tym razem to Perse zabrał pierwszą wartę. I ja już dobrze wiem
czemu... Mnie przypadła ostatnia. Ale i tak w nocy nie mogłam spać. Myślałam o
następnym dniu. Jutro o tej porze mieliśmy znajdować się już pod miastem. I nie
wydawało mi się, że to się dobrze skończy. Czemu?
Przeczucie...
Post poprawiony 16 III 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz