Nie wiedziałam, że w tym mieście
może być aż tak jasno...
Obudziłam się ze strasznym bólem
głowy. Byłam w jakimś niewielkim pomieszczeniu z jednym, zakratowanym oknem, z
którego sączyło się wręcz oślepiające światło. Dużo czasu minęło, zanim moje
oczy się do niego przyzwyczaiły. W pomieszczeniu nie było już niczego więcej.
Tylko drewniane, zaryglowane drzwi, zza których dochodził cichy szept dwóch
mężczyzn. Wytężyłam moje niezawodne zmysły...
- I co my z nią teraz zrobimy? -
zapytał młodszy, nieco roztargniony głos.
- Trzeba było o tym pomyśleć, zanim
ją walnąłeś i przywlokłeś tutaj! - burkną starszy, poważny głos.
- Nic się nie stało... Co my jej
możemy zrobić, Erick? No co? To zwykła slumsiara!
- Wmawiaj to sobie...
- Ty coś wiesz! Gadaj!
- A niby, dlaczego miałbym ci
powiedzieć? - I teraz zapadła chwila ciszy. Potem odezwał się znowu mężczyzna,
nazwany przez tego drugiego Erick - Ona jest ze Złodziei...
- Ale... to dziewczyna!
- Mark, zamknij się! To nie jest
byle jaka Złodziejka.
- Nie... - głos Marka był mieszanką
zdziwienia i strachu. - Nie mów, że to...
- Tak. To ta Sarin.
- Cholera! - No dobra, to nie było
to słowo, ale cenzura obowiązuje.
Czyli oni mnie tu znają -
pomyślałam. Nie miałam, co do tego oczywiście wątpliwości. Mnie "zna"
prawie każdy, ale nikt by mnie nie rozpoznał...
Czy oni zrobili mi pranie mózgu?!
Nie miałam więcej czasu na
zastanawianie się nad tym, bo magowie właśnie weszli do mojej celi. Obejrzałam
ich od stóp do głów. Obydwaj byli ubrani w czerwone, długie szaty. Jeden był
zarośnięty i brzydki. Ale na pewno silny, i nie mówię tu tylko o sile
fizycznej. Drugi był dużo młodszy od tamtego. Nie miał zarostu, ale jego długą,
przystojną twarz przerywała olbrzymia blizna. Ogólnie, nie zrobili na mnie
dobrego wrażenia - byli magami!
- Kim jesteś? - zapytał ten
młodszy, chyba Mark, pochylając się nade mną jak na zagubionym psiakiem. Nie
doczekał się jednak odpowiedzi, więc zapytał znowu, nawet parę razy.
- Mówiłem ci, to ta Sarin... -
burknął oburzony Erick.
- Ta... ale chciałbym to usłyszeć
od niej. Może powie nam coś więcej.
Nie licz na to - pomyślałam, ale
nie powiedziałam tego na głos.
Nagle poczułam coś dziwnego. Coś
jakby... Ktoś wkradł mi się do głowy i tam się darł. Tamci magowie też to
poczuli, bo wybiegli nie zamykając nawet drzwi. To była moja szansa, której
oczywiście nie zmarnowałam.
Nie zauważyłam nawet, kiedy
wyprzedziłam tamtych i jeszcze kilku innych magów. Uciekałam bardzo szybko.
Zmierzałam w stronę dziury w murze Gildii - jedyną drogę ucieczki.
Odwróciłam się, żeby sprawdzić, czy
raczyli się mną zainteresować. Na szczęście nie, oczywiście ich szczęście, i
tak by mnie nie złapali.
I to był błąd. Wpadłam na kogoś, i
o mało nie upadłam. Miałam ochotę się kłócić, ale gdy tylko odwróciłam głowę i
spojrzałam w oczy osobie, na której wylądowałam, szczęka upadła mi do samej
ziemi. Ta dziewczyna była identyczna jak ja. Musiałam się dobrze przyjrzeć, bo
w pierwszej chwili myślałam, że wpadłam na lustro.
Ale nie, ona się ruszała. Ona żyła!
Ona... była drugą mną!
Post poprawiony 20 III 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz