środa, 12 czerwca 2013

Koniec


- Dziewczyny stały patrząc na siebie. Nie mogły uwierzyć w to, co powiedziała im matka. Bo co się stanie, jeśli wypiją tą wodę? Staną się tak złe jak mówi legenda? A może po prostu umrą? 
Nagle mężczyzna przerwał swą opowieść. Siedział przy kominku niewielkiej karczmy, a wokół niego siedziały dzieci i dorośli, wysłuchując tej starej jak świat historii. Przecież wszyscy ją już znają, każdy - nawet dziecko - słyszał ją chociaż raz. Jednak on opowiadał ją w taki sposób, że nikt nie potrafił się oderwać, wstać i powiedzieć: "Późno już, a jutro wcześnie trzeba wstać". 
- Dlaczego pan przerwał? Niech pan opowiada dalej, co zrobiły siostry! - domagała się jedna z dziewczynek, ta o niebieskich włosach i intensywnie fioletowych oczach. 
- No właśnie! My chcemy wiedzieć co dalej! - dodała druga, udając, że wcale nie jest śpiąca.
Mężczyzna otrząsną się z chwilowego zamyślenia i popatrzył na ludzi z figlarnymi iskierkami w oczach.
- A później siostry uratowały świat poświęcając swoje życie. Wypiły Wodę Zła i zabiły się, by nie stać się ucieleśnieniem zła - zakończył swobodnym tonem, jakby to co wcześniej opowiedział było bezsensowną pogawędką.
W całej karczmie rozległo się westchnienie zawodu. Jak to, skończył od tak? Przecież tak świetnie szło mu opowiadanie! A później ludzie popatrzyli po sobie, wyjrzeli przez niewielkie okna i zerknęli na nikłe wspomnienie ognia w kominku. 
Niechętnie zaczęli wstawać i zabierać do domu jeszcze bardziej niechętne dzieci, wrzucając po kilka monet do kapelusza ustawionego koło stóp bajarza. Zebrało się tam kilka monet, przeważnie brązowych, choć i kilka srebrnych dało się dostrzec. 
Gdy karczma opustoszała bajarz powiedział z pozoru do siebie:
- Dobrze, że nie wiedzą, jakimi te księżniczki były idiotkami. Tak łatwo dały się zabić, po wypiciu wody.
- Przestań. Bądź co bądź, wciąż mówisz o moich córkach - odparł mu głos z kąta. 
Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i odgarnął długie, srebrne włosy za szpiczaste uszy. Nie musiał się odwracać, by wiedzieć, kto tam siedzi. Przybyli tu razem, razem wiele przeszli. Na przykład musieli zabić córki tej kobiety.
- No, na szczęście dzięki temu zdjęły z ciebie klątwę tej piekielnej wody i spokojnie mogłaś wrócić do władzy. 
- Po cholerę im było pić we dwie. Wystarczyły, by jedna się poświęciła. Wtedy zamknęłoby się jej dusze w ciele tej drugiej i spokój. Zero rozbitych elfich dusz, przebywających w dwóch ciałach. Zero bohatersko martwych księżniczek i jedna w miarę myśląca następczyni tronu. 
- A tu figa z makiem i kokosem - mruknął elf. 
Kobieta podeszła do niego, wyłaniając się z mroku. Wiele, wiele lat upłynęło od czasu wydarzeń, o których mówili. Wszystko poszło do przodu, w tym i historia. Teraz już nikt nie pamiętał, jak wyglądała wspaniała królowa, która powróciła zwycięsko z walki ze złem, ani tym bardziej, jak wyglądało wcielenie tego zła. A dzięki szczególnym staraniom Daniela, historia zmieniła się nie do poznania na przestrzeni wieków. Kiedyś wszyscy wiedzieli, że to królowa została opętana przez zło i jej córki się dla niej poświęciły. Teraz wszyscy byli przekonani, że królowa została uwięziona przez Zło, a jej córki poświęciły się dla dobra świata. 
- Jest dobrze. Kiedyś byłam królową i starałam się godnie prowadzić swój kraj - zaczęła mówić kobieta, lecz elf szybko jej przerwał:
- Ale później ci się znudziło i stwierdziłaś, że niech inni sobie z tym radzą. 
- W ten sposób Immustryt upadł, a my żyjemy długo i szczęśliwie - zaśmiała się na podsumowanie kobieta i nachyliła się, by pocałować mężczyznę.
- Stop, stop, stop! - zaczęła krzyczeć nagle niewielka blondynka wchodząc do karczmy, jakby wychodziła zza kulis.
Wszystko stanęło nagle w miejscu i nawet ostatnie płomienie na kominku zastygły się, jakby ktoś nagle zatrzymał film. 
Po chwili podążyła za pierwszą dziewczyną druga, odrobinę wyższa, sprawiająca wrażenie bardziej wyluzowanej. 
- A teraz wyjaśnij mi proszę, co to niby natworzyłyśmy - zaczęła pierwsza.
- A bo ja wiem. Jakieś dziwy nam z tego wyszły. - Podrapała się po głowie i podparła pod bok. - Nienazwana?
- Tak?
- Czyli twierdzisz, że już się tego nie da naprawić?
- Oj Nieopisana, Nieopisana. Czy ty tego nie widzisz? Pierwsza rzecz, którą stworzyłyśmy wspólnie, tak się gdzieś, w pewnym momencie rozjechała. Teraz to nawet ja tego nie ogarniam. 
- Tsa...
Cisza wypełniła wszystko. Zapewne klimatyczne byłoby teraz cykanie świerszcza, lecz w przestrzeni między opowieściami nie ma miejsca, na takie drobiazgi.
- Więc co teraz? - spytała o dziwo Nienazwana.
- Może stwórzmy inny świat? Też będą smoki, dwie dziewczyny, jakaś porządna intryga, zamieszanie... Wszystko co dobre, ale może nie pakujmy w to wszystkiego, tak jak tutaj, okej?
- Tak, to dobra myśl. Chodźmy - powiedziała zamyślona Nienazwana i już miała sobie iść, gdy nagle Nieopisana położyła jej dłoń na ramieniu. Dziewczyna obejrzała się i zobaczyła, że przyjaciółka trzyma w dłoni pół kluczyka. Doznawszy olśnienia wyjęła swoje pół i wspólnie zamknęły ten świat, uznawszy jego historię za skończoną.
Teraz pora stworzyć coś nowego.

______
Tak oto zakończyłyśmy (i wy) naszą przygodę ze Złodziejkami. Marnie, bo marnie, ale już mamy w planach inny, lepszy blog. Jak to stwierdziła Nieopisana będą dwie dziewczyny, smoki i intryga. x3 Pierwszy rozdział już prawie gotowy, a gdy tylko zaczniemy publikować, to napiszemy tutaj o tym notkę.
Miłego, i do kolejnych blogów. ^.^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz